Na wielu blogach miałam okazję czytać już bardzo pozytywne opinie na temat tego produktu (jakiś czas temu był na niego prawdziwy szał). Długo jednak nie mogłam znaleźć czegoś co przypadło mi do gustu. - wszędzie jedynie masa kosmetyków z domieszką olejku. W końcu udało mi się natrafić na polecany przez dziewczyny 100% olej arganowy w jednej z aptek internetowych. Kupiłam go z myślą o stosowaniu na włosy, ale póki co używam go jedynie do ciała :)

Cena: 36 zł / 100 ml*
Do kupienia w: sklepach i aptekach internetowych (ja swój kupiłam tutaj).
Opis producenta: 
Olejek arganowy otrzymywany z drzewa arganowego naturalnie rosnącego w Maroko charakteryzuje się wysoką zawartością kwasu linolowego i oleinowego, bogaty jest w polifenole, tokoferole (przeciwutleniacze), dodatkowo zawiera sterole, karotenoidy, ksantofile i skwalen.
  • Olejek jest przeznaczony szczególnie do pielęgnacji delikatnej i suchej skóry, chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych oraz przed jej nadmiernym wysuszeniem.
  • Olejek arganowy hamuje procesy starzenia, redukuje zmarszczki, nawilża, rewitalizuje i poprawia elastyczność skóry, przez co skóra nabiera wyraźnie młodszego wyglądu.
  • Polecany kobietom z problemami skórnymi związanymi z menopauzą.
  • Zalecany przy leczeniu ran, łuszczycy, wyprysków skórnych (skaz po trądziku i ospie), ułatwia gojenie blizn i stanów zapalnych skóry.
  • Wspomaga pielęgnację cery trądzikowej i ogranicza ilość sebum, zmniejsza tym samym tendencję skóry do przetłuszczania.
  • Nadaje włosom naturalny połysk, wytrzymałość, jedwabistość i miękkość, przywraca naturalny stan kruchym i łamliwym paznokciom.
Moja recenzja:
Przy kupnie olejku arganowego postarajcie się zwrócić uwagę na dwie rzeczy: opakowanie - powinno być z ciemnego szkła lub plastiku, który będzie zabezpieczał olejek przed działaniem promieni słonecznych oraz zapach - powinien być prawie niewyczuwalny, jeśli poczujecie mocno orzechowy aromat, to znaczy, że jest to zapach dodany chemicznie. Mój olejek ma średnio wygodną w aplikacji buteleczkę bo nie posiada ona żadnego dozownika. Do produktu została jednak dołączona pipeta, która ułatwia aplikację :) Ja zazwyczaj wylewam odrobinę olejku na dłoń, w której go rozgrzewam i dopiero nakładam na resztę ciała. Olej arganowy ma konsystencję przeciętnego oleju, więc niestety spływa i nie jest zbyt wygodny - trzeba uważać przy nakładaniu żeby nie ubrudzić całej łazienki :) Ale jesli nie naleje się go na dłoń zbyt dużo spokojnie można go łatwo rozsmarować. Wchłania się szybko, ale pozostawia na skórze tłustą warstwę (co nie każdemu może odpowiadać), więc lepiej stosować go na noc. Rano będziecie zaskoczone efektem. Skóra po zastosowaniu olejku była wyraźnie odżywiona, miękka, miła w dotyku i gładka - dotyczy to również miejsc niełatwych w pielęgnacji np. łokci czy kolan, a także stóp. Olejek arganowy można stosować również na skórę twarzy! Nie zapycha, a efekty są godne uwagi. Z czystym sumieniem mogę go Wam polecić (a już szczególnie po wcześniejszym peelingu). Podobno sprawdza się też dobrze w leczeniu i minimalizowaniu śladów po bliznach. Minusem może być jego trudna dostępność, opakowanie bez dozownika (chyba, że macie jakiś pomysł żeby to obejść?) oraz wysoka cena (chociaż po efektach myślę, ze jest tego warty, szczególnie, że jest wydajny - do aplikacji na całe ciało wystarczy na prawdę niewielka ilość).
Jeśli więc oczekujecie od produktu do ciała efektu wow - koniecznie musicie wypróbować olejek arganowy!

Ocena ogólna: 4,5/5 
Cena: 4/5
Dostępność: 2/5
Opakowanie: 4/5
Aplikacja: 4/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 5/5
Wydajność: 5/5

Czy kupię ponownie?  Tak :)


*Można dostać go również w zestawach, wtedy cena za sztukę jest niższa.
Pod koniec listopada podczas poszukiwań nowego balsamu do ciała w Rossmanie wpadł mi w oko balsam marki Neutral 0%. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, wieć postanowiłam spróbować - do kupna zachęciło mnie zapewnienie producenta o przyjaznym dla skóry wrażliwej i alergicznej składzie oraz estetyczne opakowanie. Z uwagi na to, że minęło już sporo czasu od kiedy go używam myślę, że to najwyższa pora na recenzję :)

Cena: 17,50zł / 250ml
Do kupienia w: Rossmanie.
Opis producenta: 
Lekki i delikatny balsam do ciała Neutral stworzony z myślą o pielęgnacji skóry wrażliwej. Zawarta w kosmetyku gliceryna nawilża skórę, a olejek jojoba i masło shea gwarantują odżywienie. Efekt - miękka i elastyczna skóra. Przy regularnym stosowaniu balsam przywraca skórze odpowiedni poziom nawilżenia. Nie zawiera substancji zapachowych, barwników ani parabenów, dzięki czemu minimalizuje ryzyko wystąpienia alergii i podrażnienia u osób z bardzo wrażliwą skórą. Ponadto balsam posiada pH neutralne dla skóry, szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Kosmetyk został przetestowany i zatwierdzony dermatologicznie. 


Moja recenzja:
Do tego kosmetyku podeszłam z dużym zainteresowaniem - chciałam sprawdzić na własnej skórze jak sprawdzi się produkt o naturalnym składzie (dość wysoko znajduje się masło shea i olej jojoba) i bez zapachu (tym bardziej, ze mam słabość do ładnie pachnących kosmetyków). Już opakowanie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie - jest proste, przejrzyste i bardzo estetyczne. Otwiera się na "klik", więc jest wygodne jesli chcemy otworzyć je mokrymi lub tłustymi rękami  (ja często najpierw nakładam krem na twarz, a dopiero później balsam i czasem mam problem żeby ten drugi otworzyć). Balsam ma dość lejącą, lekką konsystencję (trochę przypomina mi mleczko do demakijażu) ale dzięki temu łatwo się go rozprowadza i błyskawicznie się wchłania. Oczywiście musimy uważać żeby nie przesadzić z ilością (tak jak ja robiłam na początku) - wystarczy na prawdę niewiele :) Jesli chodzi o działanie - skóra jest w wyraźnie lepszej kondycji, gładka i miękka w dotyku. Balsam nie podrażnia, nie powoduje niemiłego napięcia ani innych nieprzyjemnych skutków ubocznych, nie zostawia na skórze tłustej warstwy. Myślę, że nada się idealnie dla osób z wrażliwą i skłonną do podrażnień skórą, albo np. po depilacji. Co ciekawe, brak zapachu jakoś specjalnie mi nie przeszkadzał - czasem chyba dobrze odpocząć od najróżniejszych mocnych zapachów (i całej chemii, dzięki której je uzyskujemy). Myślę, że dobrym pomysłem będzie użycie go też przed wyjściem jeśli chcemy użyć ulubionych perfum. Jedynym minusem może być cena, ale ja kupiłam go taniej, więc na pewno trafi się jeszcze jakaś promocja. Ponadto, myślę, że jego wydajność niweluje trochę ten punkt.

Ocena ogólna: 5/5
Cena: 4/5
Dostępność: 3/5
Opakowanie: 5/5
Aplikacja: 4/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 4/5
Wydajność: 5/5
Czy kupię ponownie?  Tak!


Po niedawnym okresie świątecznym dam głowę, że duża część portfeli jest mocno nadwyrężona, dlatego myślę, że w tym miesiącu post z promocjami będzie szczególnie mile widziany :) Niestety, w grudniu chyba większość promocyjnych produktów została wykupiona, a w największych drogeriach znajdziemy niewiele przecen. Wybrałam dla Was najciekawsze, moim zdaniem, produkty:

Rossman
W tym miesiącu znów znajdziemy wiele promocyjnych produktów, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Moje typy związane z zimową pielęgnacją to:
- produkty Le petit marseillais (np. balsamy do ciała, płyny do kąpieli, żele);
- produkty Eveline (żele, kremy);
- produkty Lirene (balsamy);
- produkty JJ baby;
- szapony Aussie;
- Fa, Palmolive, Isana (żele do kąpieli).

Hebe 
W tym miesiącu skromny wybór promocji zarówno wśród kosmetyków pielęgnacyjnych, ale myślę, że to dobry czas, żeby uzupełnić zapasy kremów ochronnych na zimę (szczególnie jeśli w ferie wybieracie się na narty!):
- zimowe kremy do twarzy Farmona i AA;
- masełka do ust/ochronne pomadki; 
- balsamy do ciała Dove i Neutrogena.
Szczegóły: KLIK.

Super-pharm 
W okresie styczniowym Super-pharm w najnowszej gazetce oferuje nam sporo zniżek z okazji karnawalu. Do najciekawszych należą:

- kremy do rąk Neutrogena (prawie -50%); 
- produkty Nivea i całe serie Dove (żele pod prysznic, kremy, balsamy);
- wszystkie produkty Lirene -25%;
- produkty apteczne, marek takich jak: Vichy, Bioderma, Iwostin Sensita, Eucerin;
- produkty do włosów: Joanna Rzepa i Biovax;
- soki: z aloesu, żurawiny a także inne suplementy diety, którymi możemy wspomóc naszą dietę.
Szczegóły: KLIK.

Promocje - do wyczerpania zapasów.

Witam moich wszystkich czytelników bardzo serdecznie w nowym roku i składam Wam najszczersze życzenia wszystkiego dobrego!

Dzisiejszy post chciałabym poświęcić części prezentów kosmetycznych, które dostałam od Mikołaja - tylko części, dlatego, że dostałam ich całkiem sporo. Przewiduję powstanie jeszcze jednego posta o podobnej tematyce, ale póki co nie miałam jeszcze okazji wszystkich przetestować.

Z radością przedstawiam Wam 3 kosmetyki z serii Wellness&SPA Balneokosmetyki Malinowy Zdrój, która znalazła się w moim poście z sugestiami dotyczącymi prezentów (i okazała się być hitem, ale o tym zaraz ;)).


Malinowy peeling do ciała (eko formuła)

Cena: nieznana, trzeba spytać mojego Mikołaja
Do kupienia w: sklepie internetowym (ew. do dostania pod choinką)
Opis producenta:
Dzięki połączenie kryształów soli i cukru oraz kruszonych leśnych malin peeling dokładnie oczyszcza, złuszcza martwy naskórek oraz wygładza dzięki kawałkom suszonych pestek malin. Keratolityczne działanie wody siarczkowej wspomaga regenerację naskórka, nadając jej świeży wygląd i blask. Wartościowe oleje: arganowy i avocado oraz masło Shea wzmacniają barierę hydrolipidową skóry pozostawiając niewidzialny film ochronny.  Produkt nie zawiera żadnych barwników, kolor uzyskiwany jest z 100% naturalnego soku owocowego, dlatego kolorystyka peelingu może być zróżnicowana.
Balneokosmetyk z najsilniejszą na świecie leczniczą wodą siarczkową,olejem arganowym i avocado, wyciągiem z alg i masłem Shea.
Moja recenzja:
Na wypróbowanie tej serii miałam ochotę już od dawna. Fakt faktem, jest to malinowa seria letnia ale pomyślałam, że sprawdzi się równie dobrze zimą, kiedy za latem bardzo tęsknię. Nie pomyliłam się ani trochę :)
Jeśli chodzi o opakowanie - jest ładne, eleganckie, ale dla niektórych może nie być wygodne w użyciu (ciężko odkręcać i zakręcać mokrymi rękoma). Z drugiej strony, dzięki temu, że pudełko jest okrągłe i ma duże wieczko łatwo wydobyć kosmetyk do samego końca.
Dużym plusem samego peelingu jest wysoka zawartość naturalnych olejów w składzie (dodatkowy plus za zgodność składu z opisem produktu :)). Ponadto, w samym kosmetyku znajdziemy charakterystyczne drobinki i kawałki owoców (maliny i jeżyny). Użycie peelingu jest bardzo przyjemne zarówno ze względu na zapach (dużo przyjemniejszy po kontakcie z wodą i ciałem niż w opakowaniu, chociaż chyba spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego), jak i konsystencję (peeling jest delikatny, ale działa bardzo dobrze). Poza właściwościami peelingującymi zauważyłam również właściwości nawilżające. Po zastosowaniu skóra jest nie tylko gładsza, ale również delikatniejsza, miękka w dotyku i faktycznie nawilżona. Przyznam szczerze, że to pierwszy peeling, po którym zauważyłam taki efekt.
Minusów nie zauważyłam - no chyba, ze uwzględnimy fakt, że zdecydowanie zbyt szybko go ubywa! 
Ocena ogólna: 5/5
Cena: -/5
Dostępność: 2/5
Opakowanie: 3/5
Aplikacja: 5/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 5/5
Wydajność: 5/5
Czy kupię ponownie?  Tak!


Malinowe masełko do torebki

Cena: nieznana, trzeba spytać mojego Mikołaja
Do kupienia w: sklepie internetowym (ew. do dostania pod choinką)
Opis producenta:
Masełko silnie, długotrwale nawilża i odżywia, wygładzając skórę dłoni oraz ust. Dzięki dużej zawartości masła Shea, oleju avocado i macadamia łagodzi i delikatnie natłuszcza. Lecznicza woda siarczkowa, wyciągi z alg i olej arganowy ujędrniają i uelastyczniają skórę, wzmacniając jej barierę ochronną. Produkt nie zawiera żadnych barwników, kolor uzyskiwany jest z 100% naturalnego soku owocowego, dlatego kolorystyka masła może być zróżnicowana.
Moja recenzja:
Opakowanie masła jest utrzymane w eleganckiej formule (podobnie jak peeling). Ponadto, jest niewielkie, więc znajdzie się na nie miejsce w każdej torebce, i trwałe, więc możemy wrzucić je luzem. Przyznam szczerze, że tak bardzo chciałam je wypróbować, że użyłam go jako balsamu do ciała (można spokojnie stosować jako krem do rąk, krem do przesuszonych miejsc czy  masło do ust). Konsystencja jest dość gęsta i tępa, ale nie sprawia żadnych problemów w nakładaniu. Wchłania się nawet szybko i przyjemnie pachnie. Ponadto, nie zostawia na ciele tłustej warstwy, więc bez obaw można stosować przed wyjściem (niekoniecznie na noc). Produkt dobrze nawilża, nie uczula, więc dodatkowy plus :) Niestety mam wrażenie, że dość szybko się kończy, ale może faktycznie nie powinno się go używać tak często jako balsamu do całego ciała (na moje oko starczy na jakieś 4 porządne aplikacje).
Ocena ogólna: 4/5
Cena: -/5
Dostępność: 2/5
Opakowanie: 3/5
Aplikacja: 5/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 5/5
Wydajność: 3/5
Czy kupię ponownie?  Zastanowię się.

Malinowy krem do rąk na noc

Cena: nieznana, trzeba spytać mojego Mikołaja
Do kupienia w: sklepie internetowym (ew. do dostania pod choinką)
Opis producenta:
Regenerujący, malinowy krem do rąk dba o Twoja skórę i zmysły podczas snu. Rano gdy budzisz się wypoczęta czujesz się piękniejsza. Dotyczy się to także Twoich dłoni, które są suche i często podrażnione. Krem zawiera aż 20% czystego masła Shea, dlatego skutecznie zmiękcza skórę rąk, wykazuje wysoką zdolność leczenia podrażnień i długotrwale nawilża. Stopniowo uwalniane witaminy A,E i F wchłaniają się w głąb odwodnionej skóry dłoni, aktywnie ją odbudowując gdy śpisz, bo właśnie w nocy skóra najlepiej wchłania składniki odżywcze. Dzięki zawartości leczniczej wody siarczkowej, oleju avocado, mocznika i D-pantenolu krem łagodnie złuszcza, regeneruje i odbudowuje zmęczoną skórę dłoni.Delikatnie unoszący się zapach leśnych malin i jeżyn pozwala się zrelaksować i przyjemnie zasnąć. Gęsta konsystencja zapewnia wysokie właściwości odżywcze i wydajność kremu.
Moja recenzja:
Opakowanie przypomina mi trochę pastę do zębów, ale zupełnie nie przeszkadza w użytkowaniu, łatwo się zakręca i odkręca. Konsystencja kremu jest bardzo gęsta i bardzo bogata w substancje odżywcze (podobnie jak peeling do ciała ma skład pełen naturalnych substancji), jednak bardzo łatwo jest go rozsmarować. Z uwagi na to wszystko wolno się wchłania, ale, jak wskazuje producent, jest on przeznaczony do użycia na noc pod rękawiczki, wiec to akurat nie przeszkadza. Co za tym idzie, na dzień się nie nadaje, ale w nocy sprawdza się świetnie :) Rano dłonie są dobrze nawilżone, odżywione i gładkie. Aby uzyskać taki efekt wystarczy nałożenie na prawdę niewielkiej ilości, więc myślę, że krem starczy mi na długo nawet przy regularnym użyciu. Podobnie jak w przypadku innych kosmetyków z całej serii, krem pachnie obłędnie (i chyba najlepiej ze wszystkich) :)
Ocena ogólna: 5/5
Cena: -/5
Dostępność: 2/5
Opakowanie: 4/5
Aplikacja: 5/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 4/5
Wydajność: 5/5
Czy kupię ponownie?  Tak ! (o ile kiedyś się skończy)

Znacie Balneo? Testowałyście?
Jesteście zadowolone z prezentów otrzymanych od Mikołaja? :)