Cena: 39zł / 150 ml
Do kupienia w: sklepie stacjonarnym i internetowym YR.
Opis producenta:
Mleczko doskonale odżywia i odbudowuje nawet bardzo suchą i zniszczoną skórę dzięki właściwością masła karite. Skóra natychmiast jest złagodzona, gładka i odzyskuje komfort.
Składniki pochodzenia roślinnego: masło karite z ekologicznych upraw, mangiferyna, olejek z soi, olejek z kopry, olejek z rzepaku, gliceryna w 100 % roślinna. Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. Bez parabenów.


Moja recenzja:
Skusiłam się na niego kupując inne kosmetyki, które chciałam wypróbować. Kiedyś nie przepadałam za firmą Yves Rocher i w kupowałam ich kosmetyki głównie na prezent (bo "ładnie pachniały") albo jeśli dostawałam kody zniżkowe (tu muszę szczerze pochwalić program lojalnościowy dla stałych klientów z kartą! dużo zniżek, prezenty np. na urodziny, co jest bardzo miłe :)). Kilka miesięcy temu trafiłam na próbkę kremu do twarzy i absolutnie się zakochałam. Od tamtego czasu zwracam też uwagę na składy i za to firma YR ma u mnie dużego plusa. Poza żelami do ciała, kremami do twarzy, kosmetykami do włosów przyszedł czas na wypróbowanie mleczka do ciała - zainteresował mnie jego naturalny skład i promocja. 
Mleczko znajduje się w przyjemnym dla oka opakowaniu z miękkiego plastiku (chociaż tego nie jestem pewna, bo podobno jest przyjazne dla środowiska) z klasycznym zamknięciem na "klik". Mleczko ma kolor biały i odpowiednią konsystencję (jak na mleczko przystalo nie jest zbyt gęste, ale też niezbyt rzadkie) - dobrze rozprowadza się po ciele, jest lekka i nie lepi się. Zapach bardzo przyjemny, delikatny. Na uwagę zdecydowanie zasługuje skład kosmetyku - na drugim miejscu mamy masło shea, później oleje - kokosowy, sojowy i rzepakowy. Działanie mleczka - zgodne z opisem producenta. Po użyciu skóra jest wyraźnie wygładzona i odżywiona, odzyskuje ładny koloryt, a o suchych skórkach możecie zapomnieć - dobre nawilżenie gwarantowane! Plus również za to, że bardzo szybko się wchłania. Nie uczula, nie podrażnia, dobrze sprawdza się do stosowania po depilacji. Muszę przyznać, że kosmetyk bardzo ale to bardzo przypadł mi do gustu i z czystym sumieniem go polecam. Używalam go prawie codziennie, ale szybko się skończył. Niestety, minusem jest to, że opakowanie jest małe (tylko 150 ml), a regularna cena wysoka (prawie 40 zł). Jeśli natomiast uda Wam się natknąć na promocję - kupujcie i dajcie mi znać! :)

Ocena ogólna: 4,5/5
Cena: 2/5
Dostępność: 4/5
Opakowanie: 5/5
Aplikacja: 5/5
Działanie: 4,5/5
Trwałość/Długość efektu: 4/5
Wydajność: 3/5
Czy kupię ponownie?  Raczej tak, ale poczekam na kolejną promocję :)
Cena: 10 zł / 75 ml(często dostępny w promocjach)
Do kupienia w: Rossmanie.
Opis producenta:
Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Krem do rąk Alterra został opracowany specjalnie do zniszczonej skóry dłoni. Połączenie substancji czynnych z oleju z pestek granatu, ekstraktu z aloesu i masła shea pielęgnuje zniszczone i suche dłonie z aksamitną delikatnością. Krem do rąk Alterra szybko się wchłania, nie pozostawiając na skórze warstewki tłuszczu.
Moja recenzja:
Zdecydowałam się wypróbować ten krem ze względu na to, że maska do włosów z tej samej serii bardzo mi odpowiada. Z kremem było podobnie, ale o tym za chwilkę. Opakowanie kremu, jest typowe - tubka, utrzymane w ładnej i prostej kolorystyce, z zamknięciem na "klik". Przyznam, ze bardzo zainteresował mnie skład kosmetyku, ponieważ nie znajdziemy w nim mocnych detergentów i substancji chemicznych - zaraz po wodzie znajdują się oleje naturalne - olej sojowy, olej z oliwek, dalej olej z krokosza barwierskiego czy wyciąg z granatu, za co duży plus (tym bardziej, biorąc pod uwagę cenę!). Po nałożeniu na dłonie przepięknie pachnie granatem - zapach jest intensywny, ale pomimo tego bardzo przypadł mi do gustu. Krem ma przyjemną konsystencję - nie jest zbyt gęsty, ale też nie "spływa" z rąk, dobrze się go nakłada. Zgodnie z obietnicą producenta krem działa bardzo dobrze - nawilża, wyraźnie odżywia ręce. Skóra saje się miękka i przyjemna w dotyku, widocznie zregerenowana. Dobrze działa równiez na skórki. Moim zdaniem świetnie sprawdzi się jesli macie w pracy mocno wysuszające mydła lub np. po różnych pracach domowych z użyciem silnych detergentów. Niestety, nie wchłania się "błyskawicznie" i pozostawia cienką tłustą warstewkę - jak dla mnie nie jest drażniąca, ale może utrudnić korzystanie np. ze sprzętów elektronicznych zaraz po użyciu (chociaż niektóre dziewczyny np. na wizażu nie widzą tu problemu, więc to kwestia indywidualna). Z czystym sumieniem mogę polecić każdemu - myślę, ze sprawdzi się dobrze na wymagających dłoniach, pomoże przywrócić im dobry stan. Krem Alterry ma dobry skład i często dostępny jest w promocjach, więc można kupić go jeszcze taniej - zdecydowanie warto wypróbować !

Ocena ogólna: 4/5
Cena: 4,5/5
Dostępność: 4/5
Opakowanie: 5/5
Aplikacja: 4/5
Działanie: 4/5
Trwałość/Długość efektu: 4/5
Wydajność: 3/5
Czy kupię ponownie?  Raczej tak :)
Niestety nie zdązyłam z tym postem przed Walentynkami i bardzo żałuję bo widziałam kilka ciekawych promocji :( Udało mi się jednak znaleźć kilka innych ofert obowiązujących w najbliższych dniach.  
Udanych zakupów!

Rossman
Moje sugestie i najlepsze produkty z obecnej gazetki:
- produkty Nivea;
- produkty Neutrogena;
- dezodoranty różnych marek; 
- Bio Oil;
- kilka produktów do pielęgnacji po depilacji.
Poniżej strony 4-5 z obecnej gazetki:
Hebe 
W Hebe załapiecie się jeszcze na gazetkę z walentynkowymi promocjami:
- dla mnie absolutny hit jesli chodzi o pielęgnację to promocja -30% L'Oreal, Garnier i Mixta.
Strony 4-5 z obecnej gazetki:
Super-pharm 
Jestem zaskoczona obecną ilością zniżek na fajne produkty w najnowszej ofercie. Znajdziemy w niej:

- produkty do pielęgnacji Garnier;
- produkty do pielęgnacji Nivea;
- mleczka do pielęgnacji Mixta; 
- produkty Neutrogena;
- a także produkty: Lirene, Ziaja oraz Eveline;
- żele pod prysznic i mydła w płynie Palmolive, Dove, Fa i AA.
Strony 4-5 z obecnej gazetki:

W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam mojego ulubieńca, którego odkryłam dzięki jednej z paczek Glossybox. Długo szukałam żelu do twarzy, który będzie dla mnie odpowiedni - część, które testowałam były dla mnie zbyt mocne, podrażniały mi twarz bądż ogólne wrażenie było raczej nieprzyjemne. Z Iwostinem było inaczej. To moja miłość od pierwszego użycia :)  

Cena: 23 zł / 200 ml (dostępny również w wersji 300 ml)
Do kupienia w: aptekach lub sklepach internetowych.
Opis producenta:
Żel przeznaczony do mycia skóry twarzy i ciała, nie zawiera mydła dzięki czemu nie narusza naturalnej bariery hydrolipidowej skóry i utrzymuje jej naturalne pH.
Nie wysusza i nie podrażnia skóry nawet przy bardzo częstym użyciu, przywraca jej gładkość i miękkość. Ma kwaśne pH i nie zawiera barwników. Zawiera hypoalergiczną, przebadaną kompozycję zapachową. Własciwości:

  • Delikatnie oczyszcza skórę twarzy i ciała, nie naruszając jej bariery hydrolipidowej;
  • Zapewnia odpowiednie nawilżenie skóry, przywracając jej miękkość i gładkość;
  • Nie podrażnia i nie wysusza skóry;
  • Nie zawiera mydła.
Moja recenzja:
Zdecydowanie mój ulubiony żel do mycia twarzy. Tak jak pisałam wcześniej, podbił moje serce już pierwszego dnia (obecnie używam go w codziennej pielęgnacji) :) Możecie znaleźć go w dwóch róznych wersjach opakowania: na klik lub z pompką (tak jak na zdjęciu, 300ml). Mi bardziej przypadł do gustu ten z pompką - jest dużo wygodniejszy w użyciu np. pod prysznicem. W składzie znajdziemy wodę z Iwonicza, wyciąg z aloesu i proteiny jedwabne - za co duży plus. Żel ma fajną konsystencję (nie jest zbyt gęsty, ale nie przelewa się przez dłonie), lekko żółtą. Ponadto, jest bardzo łagodny, nie uczula i nie podrażnia wrazliwej skóry (ani oczu) a jednocześnie bardzo dobrze ją oczyszcza (chodzi mi głównie o zaskórniki, ale pomaga również w domyciu resztek makijażu). Nie powoduje uczucia ściągniecia, nie wysusza. Cera po użyciu jest gładka, świeża i dużo lepiej przygotowana na przyjęcie kremów. Można go używać również np. po peelingu czy basenie - działa kojąco. Zapach jest mało wyczuwalny, nie przeszkadza w codziennym używaniu. Stosuję go tylko do twarzy, więc dzięki temu jest bardzo wydajny (tutaj plus za popkę bo jedno "wciśnięcie" pomaga nam wydobyć odpowiednią ilość kosmetyku). Niestety nie wiem jak sprawdza się przy użyciu na całe ciało - nie testowałam. Nie zauważyłam rownież wpływu na trądzik bo raczej nie mam tego problemu.  Minusem może być cena, ponieważ żel Iwostinu jest droższy od innych dostępnych np. w drogeriach.
W skrócie - skuteczny, łagodny kosmetyk w rozsądnej cenie, który świetnie nada sie do skóry wrazliwej.

Ocena ogólna: 5!/5
Cena: 4/5
Dostępność: 3,5/5
Opakowanie: 5/5
Aplikacja: 5/5
Działanie: 5/5
Trwałość/Długość efektu: 4/5
Wydajność: 5/5
Czy kupię ponownie?  Tak! (Używam już drugiego opakowania)

Na początku stycznia dotarła do mnie paczka kosmetyków od marki Kamill, którą chwaliłam się tutaj. Bardzo dziękuję za możliwość przeprowadzenia testów! 
Niestety nie udało mi się jeszcze wykorzystać wszystkich otrzymanych produktów dlatego zapraszam Was na recenzję 3 z nich: 
  • kremu do rąk Hand repair special,
  • kremu do rąk Kamill Intensiv + Handpflege Konzentrat,
  • pielęgnującego żelu pod prysznic do skóry suchej i wrażliwej Kamill.
Obydwa kremy pochodzą ze specjalnej serii zimowej marki Kamill. 
Fakt, iż kosmetyki do testów otrzymałam od marki Kamill nie miał wpływu na moją recenzję.


Krem do rąk Hand repair special
Cena: ok 10 zł / 50 ml
Opis producenta:
Natychmiastowa ulga dla suchych i szorstkich dłoni. Łagodna formuła. Zawiera 5% mocznika, który skutecznie zatrzymuje wilgoć, rumianek mający silne działanie kojące oraz pobudzające regenerację skóry i panthenol, który likwiduje zaczerwienienia i stany zapalne. Nie zawiera perfum, barwników, olejów mineralnych i emulgatorów. pH neutralne.
Ten produkt przetestowałam jako pierwszy ze względu na... opakowanie :) Krem zamknięty jest w małym opakowaniu z pompką - wczesniej nie spotkałam się z takim rozwiązaniem dla kremów do rąk, więc mnie zainteresowało. Dzięki pompce bardzo łatwo nałożyć odpowiednią ilość kremu na dłonie, a przy okazji nie tłuszcząc wszystkiego wokół i samego opakowania (przy zamykaniu). W torebce nie zajmuje wiele miejsca, ale o wiele lepiej sprawdza się przy trzymaniu np. na biurku albo szafce. Konsystencja kremu jest bardzo gęsta ale dzięki temu produkt nie spływa i nie rozlewa się. Nie przeszkadza to w rozprowadzaniu produktu. Po użyciu skóra jest wygładzona, a efekt nawilżenia utrzymuje się długo, co jest za pewne związane z wysoką zawartością mocznika (na 4 miejscu w składzie). Niestety krem jest dość tłusty przez co wolno się wchłania i zostawia na dłoniach filtr - w związku z tym nie nadaje się do użycia na co dzień, natomiast dobrze sprawdza się przy aplikacji na noc, np. pod rękawiczki :)

Krem do rąk Intensiv + Handpflege Konzentrat
Cena: ok. 8zł / 50 ml 
Opis producenta:
Natychmiast łagodzi uczucie "ściągnięcia" w przypadku wysuszonej skóry dłoni.
5% UREA wiąże wilgoć, aż do najgłębszych warstw naskórka. Panthenol łagodzi podrażnienia. Kilkakrotne użycie przywraca skórze optymalne nawilżenie oraz przynosi zauważalne uczucie gładkości i odprężenia.
Koncentrat INTENSIV+ nie zawiera barwników, olejów mineralnych/parafiny, emulgatorów z PEG. Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.
 

To mój ulubieniec z całej serii. Bardzo przyjemny w użyciu produkt - pachnie bardzo delikatnie, dzięki lekkiej konsystencji szybko się wchłania i nie zostawia na dłoniach tłustej warstwy. Dzięki temu, można spokojnie używać go w pracy ( łatwo można powrócić do pracy przy komputerze). Krem dobrze radzi sobie z trudnymi warunkami - moje dłonie są na co dzień narażone na działanie przeróżnych czynników chemicznych oraz klimatyzacji/ogrzewania i zazwyczaj po każdym myciu musiałam czegoś używać. Dzięki Intensive + wystarczy, że posmaruję je od czasu do czasu i od razu są w lepszej kondycji :) Przynosi ulgę, nawilża i zmiękcza skórę.  Plus również za to, że mocznik znajduje się wysoko w składzie. Opakowanie jest małe i wygodne, zmieści się w każdej torebce, a dzięki temu, że krem jest całkiem wydajny starczy na długo. Moim zdaniem dobry, niedrogi krem, który świetnie nada się do codziennego użytku.

Pielęgnujący żel pod prysznic do skóry suchej i wrażliwej Kamill
Cena: ok. 8-10 zł / 250 ml
Opis producenta:
Zawiera skoncentrowany wyciąg z rumianku. Łagodzi podrażnienia skóry i delikatnie ją pielęgnuje.
Przeznaczony dla wyjątkowo wrażliwej i suchej skóry. Nie zawiera substancji, które mogłyby potencjalnie ją podrażnić. Skład żelu uzupełniono, dodając allantoinę, która koi, zapewnia odprężenie całego ciała, a także działa na skórę przeciwzapalnie.

Żel ma bardzo wygodne w użyciu opakowanie (kształt butelki jest idealnie dopasowany do dłoni), dobrze sprawdza się pod prysznicem. Zamknięcie typu klik, do którego na początku podchodziłam sceptycznie, ale po miesiącu używania mogę śmiało stwierdzić, że jest bardzo wytrzymałe, nie odrywa się. Sam żel ma dość gęstą konsystencję, jest przezroczysty i dobrze rozprowadza się na ciele, lekko się pieni. Dzięki temu jest wydajny (starszył mi dokładnie na miesiąc używania). Niestety zapach może być dla niektórych drażniący - przypomina rumianek, ale jest mocno chemiczny. Po prysznicu dzięki żelowi nie czułam nieprzyjemnego ściągnięcia skóry, szczypania czy podrażnienia. Produkt nie uczulił mnie, nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu na skórę. Jest delikatny, więc dobrze sprawdza się np. po depilacji. Jako, że jest to produkt skierowany do osób ze skórą wrazliwą nie podoba mi się, iż na drugim miejscu w składzie mamy mocną substancję - sodium laureth sulfate, która możne podrażniać (co nie jest zgodne z zapewnieniem producenta). Plus jednak za to, że na kolejnym miejscu znajdziemy wyciąg z rumianka. Mam co do niego mieszane uczucia - chyba każdy musi przetestować na sobie :)

Znacie markę Kamill? Macie z nią jakieś doświadczenia? 
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o produktach zapraszam Was na stronę internetową marki (link w zdjęciu):
http://www.kamill.pl/


Zapraszam Was na spóźnioną recenzję styczniowego Glossyboxa :) Pudełko dotarło do mnie ok. 20 stycznia i od tego czasu miałam okazję przetestować juz prawie wszystkie kosmetyki.
 
Zobaczcie co znalazło się w ostatniej edycji:

1. Organique, Cukrowa pianka peelingująca do ciała
Cena: 11,90 zł / 100 ml
Jak wiecie uwielbiam kosmetyki Organique, więc i z pianki, która obecnie jest nowością, bardzo się ucieszyłam i postanowiłam wypróbować od razu. Niestety bardzo się zawiodłam - oczekiwałam efektu wow i pięknego zapachu a tu.. nic :( Pianka pachnie bardzo słabo i raczej mydłem niż pina coladą. Jeśli chodzi o działanie - prodcuent zaleca stosowanie na sucho a później polanie wodą do uzyskania piany. Zrobiłam zgodnie z zaleceniem ale na sucho ciężko było rozetrzeć peeling a po zamoczeniujedynie lekko się spieniła i miałam wrażenie, że prawie nic nie zdziałała. Skóra po zastosowaniu była gładsza niż zazwyczaj, ale nie tak bardzo jak po "normalnym" peelingu. Był to pierwszy raz kiedy stosowałam piankę / peeling cukrowy, więc może stąd wynikają moje negatywne obserwacje. Zazwyczaj stosuję peelingi mechaniczne, które są mocniejsze w działaniu i póki co to przy nich zostanę :) Polecam osobom, które preferują delikatne złuszczanie naskórka.

2. Postquam, Color trend - Soft touch line, konturówka do ust
Cena: 30 zł / 4g
To chyba najmniej udany produkt w tym miesiącu - niestety, na codzień nie maluję ust zbyt mocno i nie używam konturówek. Ponadto, dostałam bardzo ciemny kolor, który zupełnie nie pasuje do mojej jasnej karnacji. Użyłam raz i chyba tak już zostanie :)

3. Pierre Rene Professional, Lakier do paznokci
Cena: 11,99 zł / 11 ml
Nowy lakier do testów zawsze w cenie :) Kolor jest intensywniejszy niż na zdjęciu - jak dla mnie to taki typowy "lalkowy" różowy. Myślę, że dobrze będzie się komponował z opalenizną w lecie. Jeśli chodzi o trwałość - podobnie jak większość lakierów wytrzymał u mnie 2-3 dni. Niestety średnio wygodny w użyciu - ma dość szeroki pędzelek, ale to już kwestia gustu :)

4. Cztery Pory Roku, Przyspieszacz do wysychania lakieru
Cena: 9,90 zł / 15 ml
Jak dla mnie hit pudelka :) To już drugi produkt do paznokci marki Cztery Pory Roku, który mam okazję testować dzięki beGlossy i musze powiedzieć, że jest to również drugi produkt, który bardzo przypadł mi do gustu. Faktycznie działa tak, jak pisze producent. Lakier wysycha w oka mgnieniu - po ostatnim malowaniu nie było mowy o odgnieceniach od poduszki :) Nakłada się go bardzo prosto - za pomocą pipety. Na każdy paznokiec wystarczy jedynie kropelka, więc dzięki temu jest bardzo wydajny. Niestety ma bardzo lejącą konsystencję, więc warto podłożyć sobie pod paznokcie waciki lub husteczkę. Nie zauważyłam negatywnego wpływu na trwałość lakieru.

5. Uriage, Krem do twarzy Hyseac Mat
Cena: 65 zł / 40 ml
A tu drugi hit pudełka! Krem bardzo miło mnie zaskoczył. Mialam już okazję testować balsam do ciała (również dzięki beGlossy) i był całkiem niezły, ale krem wypadł przy nim dużo lepiej. Bardzo fajnie nawilżył skórę - była po nim miękka i przyjemna w dotyku, wyglądała na wyraźnie orzeźwioną. Hyseac mat poradził sobie również świetnie z jej zmatownieniem (a ja wcześniej myślałam, ze krem z Amaderm, o którym pisałam tutaj dobrze sobie poradził...). Duży plus za żelową konsystencję, którą uwielbiam i za to, ze fajnie koi skórę - używałam go po wizycie na basenie i dzięki niemu pozbyłam się nieprzyjemnego uczucia ściagnięcia i suchości na twarzy. Mam niestety obawę, że może lekko zapychać, ale póki co za krótko go stosuję żeby to wyraźnie stwierdzić. Minusem może być też cena.

6. D'Olive, Mydło do ciała i włosów, 100% oliwa z oliwek
Cena: 10 zł / 150 g
To jedyny produkt ze styczniowego pudełka, którego nie udalo mi się jeszcze przetestować, ale chętnie zrobię to niedługo bo wygląda bardzo zachęcająco (w składzie sporo naturalnych produktów). 

Ogólna ocena pudełka: 4,6/5
W moim doczuciu udana edycja - ciesze się, że miałam okazję prztestować ksometyki znajdujące się w pudełku. Udało mi się znaleźć dwóch nowych ulubieńców - krem zdobył moje serce, a przyspieszacz wysychania przyda mi się na codzień. Szkoda, że pianka z Organique zupełnie się nie sprawdziła. Minus również za konturówkę do ust, która zupełnie mi się nie przyda. Z jednej strony szkoda, że nie było nic z wyższej półki, z drugiej - może i dobrze. Będę mogła spokojnie zainwestować w te kosmetyki, które przypadły mi do gustu.
A Wy jesteście zadowolone ze swoich przesyłek?