Styczniowy glossybox

Zapraszam Was na spóźnioną recenzję styczniowego Glossyboxa :) Pudełko dotarło do mnie ok. 20 stycznia i od tego czasu miałam okazję przetestować juz prawie wszystkie kosmetyki.
 
Zobaczcie co znalazło się w ostatniej edycji:

1. Organique, Cukrowa pianka peelingująca do ciała
Cena: 11,90 zł / 100 ml
Jak wiecie uwielbiam kosmetyki Organique, więc i z pianki, która obecnie jest nowością, bardzo się ucieszyłam i postanowiłam wypróbować od razu. Niestety bardzo się zawiodłam - oczekiwałam efektu wow i pięknego zapachu a tu.. nic :( Pianka pachnie bardzo słabo i raczej mydłem niż pina coladą. Jeśli chodzi o działanie - prodcuent zaleca stosowanie na sucho a później polanie wodą do uzyskania piany. Zrobiłam zgodnie z zaleceniem ale na sucho ciężko było rozetrzeć peeling a po zamoczeniujedynie lekko się spieniła i miałam wrażenie, że prawie nic nie zdziałała. Skóra po zastosowaniu była gładsza niż zazwyczaj, ale nie tak bardzo jak po "normalnym" peelingu. Był to pierwszy raz kiedy stosowałam piankę / peeling cukrowy, więc może stąd wynikają moje negatywne obserwacje. Zazwyczaj stosuję peelingi mechaniczne, które są mocniejsze w działaniu i póki co to przy nich zostanę :) Polecam osobom, które preferują delikatne złuszczanie naskórka.

2. Postquam, Color trend - Soft touch line, konturówka do ust
Cena: 30 zł / 4g
To chyba najmniej udany produkt w tym miesiącu - niestety, na codzień nie maluję ust zbyt mocno i nie używam konturówek. Ponadto, dostałam bardzo ciemny kolor, który zupełnie nie pasuje do mojej jasnej karnacji. Użyłam raz i chyba tak już zostanie :)

3. Pierre Rene Professional, Lakier do paznokci
Cena: 11,99 zł / 11 ml
Nowy lakier do testów zawsze w cenie :) Kolor jest intensywniejszy niż na zdjęciu - jak dla mnie to taki typowy "lalkowy" różowy. Myślę, że dobrze będzie się komponował z opalenizną w lecie. Jeśli chodzi o trwałość - podobnie jak większość lakierów wytrzymał u mnie 2-3 dni. Niestety średnio wygodny w użyciu - ma dość szeroki pędzelek, ale to już kwestia gustu :)

4. Cztery Pory Roku, Przyspieszacz do wysychania lakieru
Cena: 9,90 zł / 15 ml
Jak dla mnie hit pudelka :) To już drugi produkt do paznokci marki Cztery Pory Roku, który mam okazję testować dzięki beGlossy i musze powiedzieć, że jest to również drugi produkt, który bardzo przypadł mi do gustu. Faktycznie działa tak, jak pisze producent. Lakier wysycha w oka mgnieniu - po ostatnim malowaniu nie było mowy o odgnieceniach od poduszki :) Nakłada się go bardzo prosto - za pomocą pipety. Na każdy paznokiec wystarczy jedynie kropelka, więc dzięki temu jest bardzo wydajny. Niestety ma bardzo lejącą konsystencję, więc warto podłożyć sobie pod paznokcie waciki lub husteczkę. Nie zauważyłam negatywnego wpływu na trwałość lakieru.

5. Uriage, Krem do twarzy Hyseac Mat
Cena: 65 zł / 40 ml
A tu drugi hit pudełka! Krem bardzo miło mnie zaskoczył. Mialam już okazję testować balsam do ciała (również dzięki beGlossy) i był całkiem niezły, ale krem wypadł przy nim dużo lepiej. Bardzo fajnie nawilżył skórę - była po nim miękka i przyjemna w dotyku, wyglądała na wyraźnie orzeźwioną. Hyseac mat poradził sobie również świetnie z jej zmatownieniem (a ja wcześniej myślałam, ze krem z Amaderm, o którym pisałam tutaj dobrze sobie poradził...). Duży plus za żelową konsystencję, którą uwielbiam i za to, ze fajnie koi skórę - używałam go po wizycie na basenie i dzięki niemu pozbyłam się nieprzyjemnego uczucia ściagnięcia i suchości na twarzy. Mam niestety obawę, że może lekko zapychać, ale póki co za krótko go stosuję żeby to wyraźnie stwierdzić. Minusem może być też cena.

6. D'Olive, Mydło do ciała i włosów, 100% oliwa z oliwek
Cena: 10 zł / 150 g
To jedyny produkt ze styczniowego pudełka, którego nie udalo mi się jeszcze przetestować, ale chętnie zrobię to niedługo bo wygląda bardzo zachęcająco (w składzie sporo naturalnych produktów). 

Ogólna ocena pudełka: 4,6/5
W moim doczuciu udana edycja - ciesze się, że miałam okazję prztestować ksometyki znajdujące się w pudełku. Udało mi się znaleźć dwóch nowych ulubieńców - krem zdobył moje serce, a przyspieszacz wysychania przyda mi się na codzień. Szkoda, że pianka z Organique zupełnie się nie sprawdziła. Minus również za konturówkę do ust, która zupełnie mi się nie przyda. Z jednej strony szkoda, że nie było nic z wyższej półki, z drugiej - może i dobrze. Będę mogła spokojnie zainwestować w te kosmetyki, które przypadły mi do gustu.
A Wy jesteście zadowolone ze swoich przesyłek?

4 komentarze:

  1. Ja się jakoś zawiodłam na Organique, miałam jakiś piling i był strasznie mało wydajny.
    Kuszący jest za to krem do twarzy i mydełko z oliwą z oliwek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z organique mam bardzo fajne masło do ciała, kiedyś kupiłam też mamie peeling, z którego jest bardzo zadowolona. A tu taka niemiła niespodzianka z tą pianką...

      Usuń
  2. fajne kosmetyki! Super opisy :)

    www.homemade-stories.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń

Bardzo serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! :)